Zły moment na taką rewolucję
Organem wymierzającym sprawiedliwość ma być policjant, inspektor PIP lub strażnik gminny.
Projekt zmian kodeksu postępowania w sprawach o wykroczenia, złożony w ostatnim czasie przez posłów partii rządzącej, wzbudził słuszne emocje. Tryb mandatowy jest w świetle zapisów obecnej Konstytucji RP materią wyjątkowo delikatną. Skoro „każdego uważa się za niewinnego, dopóki jego wina nie zostanie stwierdzona prawomocnym wyrokiem sądu" (art. 42 ust. 3), a władzę sądowniczą sprawują sądy i trybunały (art. 10 ust. 2), nietrudno dostrzec, że z trudem wpisuje się w tak zakreślone ramy idea ustalenia winy i kary na blankiecie wypisanym i wręczanym na ulicy przez funkcjonariusza w jakimś mundurze.
Rzymska zasada
Twórców dotychczasowej konstrukcji cechował tu pragmatyzm. Żadnego państwa nie stać (finansowo, organizacyjnie itp.) na to, aby w tak drobnych uchybieniach prawu, jakimi są wykroczenia, każdorazowo uruchamiać zbiurokratyzowaną machinę, z formalnym zabezpieczaniem dowodów i rozpoznaniem wszystkich spraw przez sądy (już mniejsza o to, czy zawodowe, czy choćby jakieś społeczne). Po uchwaleniu Konstytucji RP pozostawiono zatem praktycznie bez zmiany postępowanie mandatowe, funkcjonujące w tym kształcie w Polsce nieprzerwanie od 1951 r., a jeśli uwzględnić bardzo podobne w założeniach doraźne nakazy karne – co najmniej od maja 1926 r. Obejmowało ono najczęstszy w praktyce mandat kredytowany, dobrowolnie przyjmowany przez ukaranego. Skoro...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta