Ćwierć wieku bez żadnej kary
Andrzej Dymer, szef licznych instytucji kościelnych i zaufany biskupów, oskarżany o molestowanie seksualne i pedofilię, zmarł we wtorek po długiej chorobie.
O śmierci księdza poinformowała Katolicka Agencja Informacyjna, a potwierdziła kuria szczecińsko-kamieńska. Duchowny miał 58 lat. Jego sprawa powróciła do przestrzeni publicznej po reportażu, jaki w poniedziałek wyemitowała stacja TVN24. Pokazano w nim trwającą bezskutecznie od ponad 25 lat walkę jego ofiar o ukaranie sprawcy, a także parasol ochronny, jaki nad księdzem roztoczyli hierarchowie kościelni. Ważną rolę odegrali także politycy, którzy przez lata finansowali z publicznych pieniędzy projekty prowadzone przez Andrzeja Dymera. Temat księdza w ciągu kilkunastu lat poruszały także inne media, m.in. „Rzeczpospolita", „Gazeta Wyborcza", a także TVN.
Nie pomoc, lecz krzywda
Kariera duchownego rozpoczęła się, gdy na początku lat 90. założył w Szczecinie ośrodek Brata Alberta, którego zadaniem była pomoc chłopcom w trudnej sytuacji. Prężny, pełen energii kapłan świetnie odnajdywał się w tym środowisku, szybko łapał kontakt z chłopcami, którzy szukali w ognisku schronienia i opieki.
Nic nie mąciło atmosfery wokół ośrodka, aż do jesieni 1995 r., kiedy do niektórych wychowawców zaczęły dochodzić niepokojące sygnały. Jeden z chłopców miał się poskarżyć, że ksiądz go napastuje, inny, że uprawia seks podczas wyjazdów, a nowo przyjmowani, że ksiądz każe im ściągać majtki w celu kontroli medycznej....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta