Jest ryzyko, jest flipp, jest zysk
Profity ze sprzedaży wyremontowanych mieszkań maleją m.in. z powodu drożejących materiałów. Ale jest się o co bić.
Flippowanie staje się coraz trudniejsze – ocenia Łukasz Wydrowski, prezes trójmiejskiej agencji Estatic Nieruchomości. – Wiele ofert tego typu nieruchomości było kierowanych do średnio zamożnych nabywców, często posiłkujących się wsparciem bankowym. Przy dzisiejszych kosztach hipotek i małej zdolności kredytowej klientów znaczna część potencjalnych kupujących zwyczajnie wypadła z rynku. Stąd też coraz więcej inwestorów, zamiast jedynie odświeżać wnętrza, przygotowuje je jako tzw. gotowce inwestycyjne na wynajem. Te wciąż dają rozsądnie zarobić – wskazuje. Ale, jak zastrzega, takich nieruchomości ostatnio pojawia się mniej niż jeszcze rok temu.
Lepiej niż na lokacie
Flippy to inwestycje w mieszkania wymagające odświeżenia albo remontu. Flipper nie pogardzi zrujnowanym domem, jeśli cena jest okazyjna. Na flipp można też kupić nowy lokal w standardzie deweloperskim. Po szybkiej modernizacji nieruchomość znów trafia do oferty. Na rozgrzanym do czerwoności rynku takie inwestycje dawały sporo zarobić – nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych na jednym mieszkaniu.
Dziś ryzyko flippowania rośnie – także dlatego, że rosną ceny materiałów budowlanych i wykończeniowych. – Przy rekordowo drogich materiałach potencjalne zyski szybko topnieją – tłumaczy prezes Estatic Nieruchomości. – W najlepszych czasach możliwy był średni zysk w wysokości...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta