Między mniejszym złem i wiecznością
Wiara daje działaczom amerykańskiej religijnej prawicy niesamowitą siłę przebicia. Nic dziwnego, że politycy republikańscy ubiegający się o prezydencką nominację tak się starają o jej względy
Potężne sklepienie sali konferencyjnej w podziemiach waszyngtońskiego Hiltona oświetlone jest narodowymi barwami. Wyświetlane na suficie wielkie niebieskie gwiazdy roztaczają w półmroku nieziemską poświatę. Parę tysięcy ludzi w skupieniu wsłuchuje się w słowa modlitwy: – Dziękujemy Ci, Boże, za wszystko, co zrobiłeś poprzez Amerykę dla świata. Dziękujemy Ci za przywódców, którzy działają w Twoim imieniu. Prosimy Cię, byś dał nam mądrość w wyborze nowego prezydenta.Tak zaczyna się coroczny Szczyt Wyborców z Wartościami, nazwany równie dziwacznie jak większość instytucji i imprez amerykańskiej religijnej prawicy. – Jesteście tu, bo wierzycie, że Ameryka to wciąż jeden naród zjednoczony przez Boga. Jesteście tu, bo jesteście Armią Boga – mówi przy aplauzie zebranych jeden z organizatorów.
Narodzeni na nowo
Media mówią często o religijnej prawicy tak, jakby rzeczywiście była armią. Ale to po prostu oddolny ruch ludzi, których wiara popycha do wspólnego działania. Trzon tego ruchu stanowią ewangelicy, zwani też nowo narodzonymi. Nie jest to grupa łatwa do zdefiniowania czy jednolita. Większość z nich wywodzi się ze zborów protestanckich, ale zdarzają się też katolicy czy anglikanie. Wielu ma za sobą doświadczenie życiowej pustki, oddalenia od Boga i wiary, zanurzenia w grzechu, zagubienia. Fundamentem ich wiary jest doznanie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta