Dziesięć batów, milion podpisów
Pozbawione praw Iranki zaczynają walkę od podstaw. Zakładają dziesiątki organizacji i tysiące blogów. Reżim ajatollahów rozprawia się z nimi brutalnymi metodami
Policjantki otoczyły demonstrantki kordonem. Potem do akcji wkroczyli policjanci, bijąc je i aresztując. Tak wyglądał wiec na teherańskim placu Haft-e Tir w czerwcu 2006 roku i późniejsza o dwa miesiące demonstracja pod lokalnym sądem. Feministki – według władz kobiety złe i nieskromne, bo pokazujące światu kosmyki włosów wystające spod chust – trafiły na oddział numer 209 więzienia Ewin. Po kilku dniach zostały wypuszczone, ale nie na zawsze.
Niedługo na 30 miesięcy wróci tam Delaram Ali. Stała się znana, gdy zdjęcia pokazujące, jak policja targa ją po ziemi i łamie rękę, pojawiły się na stronach internetowych, których władzom nie udało się zablokować. Te zdjęcia najbardziej rozjuszyły reżim. Dowodziły, że policja brutalnie potraktowała demonstrujące kobiety. A oficjalnie nic się nie stało. Nikt nikogo nie zatrzymywał, nikt nikogo nie bił.
Dodatkowo Delaram Ali otrzyma w więzieniu dziesięć batów. – To kara symboliczna, uderzenia nawet nie zdążą zaboleć – mówi z nadzieją skazana.
Oba wydarzenia z zeszłego roku skłoniły irańskie feministki do rozpoczęcia akcji „Milion podpisów“. Zbierają je pod kilkoma postulatami dotyczącymi zmian w niesprawiedliwym dla kobiet prawie. Zbierają powoli, narażając się na prześladowania i więzienie – akcja obliczona jest na lata.
Najsilniejsza broń kobieca
Nuszin Tarighi, 28 lat, ukończyła stosunki...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta