Widownia sama decyduje, kogo ma kochać
Młodzi aktorzy muszą non stop nad sobą pracować, choć wiem, że to zajęcie samotne, nudne i jednostajne. Trzeba tak pracować, by kiedy nadarzy się ta wielka okazja, być na nią gotowym. Z Benem Kingsleyem rozmawia Roman Rogowiecki
ZbliżenieŁysa czaszka, drapieżne rysy twarzy – jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych brytyjskich aktorów. Jednak wyraziste emploi w ogóle go nie ogranicza. Tworzy wszechstronne, pełne psychologicznych niuansów kreacje. Do historii kina przeszedł jako Gandhi w filmie Richarda Attenborough o tym samym tytule. W 1982 r. otrzymał za tę rolę Oscara. Poza tym ma na koncie trzy nominacje do pozłacanej statuetki: za „Bugsy’ego” (1992), w którym był gangsterem Meyerem Lanskym, „Sexy Beast” (2000), gdzie wcielił się w psychopatycznego Dona Logana, i „Dom z piasku i mgły” (2003), w którym zagrał irańskiego oficera na emigracji w USA. Stworzył także niezapomnianą kreację w „Liście Schindlera” (1993) jako przebywający w obozie w Płaszowie żydowski księgowy Icchak Stern. Urodził się w 1943 r. w Scarborough, w hrabstwie York jako Krishna Bhanji. Pseudonim artystyczny przejął po dziadku, który był sprzedawcą w Zanzibarze. Karierę zaczynał w teatrze. Grał m.in. na deskach Royal Shakespeare Company i National Theatre. Międzynarodową popularność przyniósł mu „Gandhi”. To była rola wprost stworzona dla niego. Aż trudno to sobie dziś wyobrazić, że Attenborough początkowo widział w niej Anthony’ego Hopkinsa. Słynny Walijczyk jednak zrezygnował i dzięki temu kariera Kingsleya nabrała rozpędu.
Rz: Mija 20 lat od premiery filmu „Gandhi” z pańską,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta