Liberalizm nienazwany
Nie jestem zbyt szczęśliwy, że premier pod ciężarem zobowiązań socjalnych, które rodzi każda kampania wyborcza i które sam prowokował, mocno tonuje akcenty liberalne – deklaruje europoseł PO
Podczas kampanii wyborczej Donald Tusk obiecał ludziom cud gospodarczy, obiecał także podwyżki m.in. lekarzom i nauczycielom. Powtórzył te obietnice w swoim exposé, dodając kolejne, jak choćby boisko w każdej gminie czy wzmocnienie ochrony praw pracowniczych. Wiele osób zadaje sobie pytanie, czy w świetle takich obietnic można jeszcze mówić o Platformie jako o partii liberalnej. Czy może, paradoksalnie, coraz bliżej jej do partii socjalnej?
Ludzie pełni lęku
Tusk wygrał wybory jako lider szerokiej platformy sprzeciwu wobec rządów Kaczyńskich. Na fali sukcesu chciałby teraz zbudować mocne zaplecze w wyborach prezydenckich. Szersze zaplecze niż potencjalny krąg wyborców Platformy Obywatelskiej jako formacji konserwatywno-liberalnej. Stąd taktyka i język, który nieco przypomina poszukiwaczy trzeciej drogi, czyli próbę syntezy liberalizmu ekonomicznego z solidaryzmem w sferze społecznej. Bliżej Tony’ego Blaira aniżeli twardej retoryki Margaret Thatcher...
Zwycięska retoryka Tuska, nasycona socjalnymi obietnicami, będzie obciążeniem dla jego własnego rządu, gdy realne napięcia i ograniczenia przesłonią zalety nowego stylu politycznego, tak bardzo relaksującego opinię publiczną po dwóch latach awantur i zgiełku. Niemniej jest to droga do szukania większości, trafia w gusty wyborcze, bo... taka właśnie jest Polska. Przybywa ludzi, którzy...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta