Kilka minut słabości
Polacy pokonali Słowenię 33:27 w drugim meczu turnieju. W niedzielę spotkanie z Czechami o awans do kolejnej rundy
Na ubiegłorocznych mistrzostwach świata, które Polacy zakończyli jako srebrni medaliści, w meczu drugiej rundy pokonali Słoweńców aż 38:27. W piątek w Stavanger zanosiło się na jeszcze wyższe zwycięstwo. Pierwsza połowa w wykonaniu zawodników Bogdana Wenty była prawie perfekcyjna. Polacy z minuty na minutę grali lepiej, atakowali z coraz większym polotem i do tego skutecznie. 9 goli przewagi po 30 minutach gry było najniższym wymiarem kary dla Słoweńców.
– W szatni nie było cicho, staraliśmy się jeszcze bardziej zmotywować, jednak przy takiej przewadze trudno było zachować koncentrację – mówił kapitan reprezentacji Grzegorz Tkaczyk. W drugiej części gry Wenta co chwila łapał się za głowę, nie wierzył, że tak łatwo można stracić to, co wcześniej się wypracowało. – Jak tak dalej pójdzie, na pewno przegramy – krzyczał do siedzących na ławce.
Przewaga stopniała do trzech bramek. Polacy zaczęli się kłócić, rywale poczuli się silni i wydawało się, że wyrównanie jest tylko kwestią czasu. – To męska gra, więc czasami musimy wyrażać swoje myśli w męskich słowach. Ani przez chwilę nie zwątpiłem jednak, że uda nam się wygrać. Uważam, że kontrolowaliśmy przebieg meczu – dodawał Tkaczyk.
Od 30. do 46. minuty Polacy...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta