W czasie deszczu kuracjusze nie mogą się nudzić
– Tradycyjne zabiegi lecznicze i fajfy to za mało, by utrzymać atrakcyjność kurortu – twierdzą zgodnie burmistrz Polanicy-Zdroju i prezes Zespołu Uzdrowisk Kłodzkich, właściciela polanickich sanatoriów. Miasto stara się więc zapełnić kalendarz imprezami kulturalnymi
Deptak wzdłuż Bystrzycy Dusznickiej to kilkaset metrów wypielęgnowanego bulwaru. Dla Janiny Stawickiej z Grudziądza, która przyjechała do Polanicy na trzytygodniową kurację, spacerowanie po zabiegach dzień w dzień od restauracji Colombina na jednym końcu do La Nonny na drugim byłoby zbyt nużące. Fajfy w Zdrojowej też szybko powszednieją. – Na szczęście jest tu wiele atrakcji – Stawicka pokazuje na strzałki kierujące gości do uzdrowiskowych atrakcji. W lewo do Muzeum Misyjno-Etnograficznego, prosto do restauracji z dancingiem, do Teatru Zdrojowego i pijalni, w której akurat jest ciekawa wystawa, albo ogromnego 13-hektarowego parku Zdrojowego. A w prawo – na ścieżkę turystyczną do ruin fortu. – Jestem tu już drugi tydzień i po zabiegach naprawdę mam co robić.
Janina Stawicka to jedna z około 10 tysięcy kuracjuszy, którzy co roku przyjeżdżają do sześciu polanickich sanatoriów należących do Zespołu Uzdrowisk Kłodzkich (firma ma jeszcze podobne obiekty w Kudowie i Dusznikach-Zdroju) na leczenie schorzeń kardiologicznych (m. in. zmian zwyrodnieniowych mięśnia sercowego, chorób wieńcowych, nadciśnienia), gastrologicznych (choroba wrzodowa żołądka i dwunastnicy, nieżyt żołądka i jelit) i narządów ruchu. – Ale w zeszłym roku mieliśmy również ponad 6 tysięcy kuracjuszy komercyjnych, w tym sporo gości z zagranicy – zauważa prezes ZUK Jerzy Szymańczyk.
– Przede wszystkim z...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta