Kłóciłam się z całym światem
Marta Domachowska – tenisistka zawodowa, polska rakieta nr 2. Było już o niej cicho, bo grała słabo i w światowym rankingu spadła pod koniec drugiej setki. Teraz wraca, podbudowana sukcesami w Australii mówi, że zaczyna drugie sportowe życie
RZ: 22 lata, na kortach od siódmego roku życia, kiedyś 37. na świecie, potem spadek w rankingu o 150 miejsc, a następnie awans o 60, częste zmiany trenerów, matura na piątkach, zły wybór sponsora, uczulenie na sierść psa i słabość do słodyczy. Prawdziwy ten życiorys, czy może czegoś brakuje?
Marta Domachowska: Niczego nie brakuje, tak było i jest. To fakt, że zmieniałam często trenerów, lecz nie zawsze była to moja decyzja. Wróciłam do Pawła Ostrowskiego, zawsze nam się dobrze pracowało. To prawda, że miałam i mam dalej problemy ze sponsorem, sprawa jest w sądzie. Może trzeba dodać, że dużo czasu spędzałam ostatnio u prawników, żeby to ogarnąć. I że dużo mnie to wszystko kosztowało, więc był czas, że nie miałam już sił, by dać coś z siebie na korcie.
Czy widać koniec sporu z Kazimierzem Jannaszem, może dojdzie do ugody?
To sponsor mnie pozwał do sądu. Moi prawnicy zaproponowali mediację. Były dwa spotkania z mediatorem. Na pierwszym mój były sponsor się nie zjawił, za drugim razem nie doszło do porozumienia. Sprawa będzie miała więc dalszy ciąg w sądzie, jeszcze nie ma terminu rozprawy. Końca nie widać.
Lubi pani dziennikarzy?
Nie mam nic do mediów. Wydaje mi się, że mogę mieć dobre kontakty z dziennikarzami. Czasem nie udzielałam wywiadów, gdy mój były sponsor uważał, że lepiej pozostać w cieniu....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta