Policja, proszę zwolnić
Czy patrole policyjne skłonią nas do przestrzegania dekalogu narciarskiego?
Narciarze, którzy znajdą się w trudnej sytuacji, mogą na wielu polskich stokach liczyć na pomoc i opiekę policjantów na nartach. – Kiedy widzę, że ktoś wypił za dużo grzańca i niepewnie trzyma się na nogach, podjeżdżam i mówię „na dziś już panu nart wystarczy” – opowiada patrolujący trasy na Kopie w Karpaczu aspirant sztabowy Dariusz Gutowski, na co dzień technik kryminalistyki w Komendzie Miejskiej Policji w Jeleniej Górze. – Potem zjeżdżam z nim do parkingu i oddaję w ręce rodziny albo znajomych. Właściwie nie mam prawa zmusić go do zejścia ze stoku, ale jeszcze się nie zdarzyło, żeby ktoś odmówił – dodaje.
– Brakuje nam uprawnień, żeby kontrolować narciarzy alkomatem, jak drogówka. Ale w razie potrzeby mamy spory wachlarz kar wynikających z przepisów o wykroczeniach. Możemy np. ukarać nietrzeźwego za używanie wulgarnych słów w miejscach publicznych – wyjaśnia starszy aspirant Monika Kraśnicka-Broś z Komendy Powiatowej Policji w Zakopanem.
Nietrzeźwość to jeden z powodów, z których na polskich stokach narciarskich jest niebezpiecznie. W Zakopanem i okolicach Tatrzańskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe udzieliło już tej zimy pomocy 800 ofiarom wypadków narciarskich. Drugie tyle poszkodowanych narciarzy dotarło do szpitala o własnych siłach. Główne przyczyny wypadków to zdaniem...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta