Używanie życia w kawałku
Coraz więcej ludzi woli korzystać z luksusowych rzeczy, niż je posiadać. Zamiast produktów kupują wrażenia. Stąd współwłasność to dziś najbardziej dynamicznie rozwijająca się usługa na rynku dóbr luksusowych. Za sprawą Piotra Długiewicza (na zdjęciu), poznańskiego biznesmena, od początku roku dostępna też w Polsce
Na pomysł pierwszej firmy działającej na zasadzie współwłasności wpadł Richard Santulli z Columbia w Ohio. Dziś to amerykański miliarder, ale w roku 1986 spełnił marzenie o posiadaniu odrzutowca, na który nie było go stać: powołał do życia Net Jets i kupił odrzutowiec do spółki. Teraz jego flota odrzutowców składa się z ok. 70 maszyn.
Na zasadzie współudziału już pół wieku temu można było też kupić dzieła sztuki. W zbiorach Baltimore Museum of Art są co najmniej trzy obrazy, które należą zarazem do muzeum i prywatnych kolekcjonerów, jak choćby warte półtora miliona dolarów płótno Pierre’a Bonnarda z 1924 roku „Kosz z owocami”. Zgodnie z umową obraz przez cztery miesiące w roku jest wystawiany w muzeum. Resztę czasu zdobi rezydencję współwłaściciela, który pieniądze zainwestowane w dzieło mógł odliczyć sobie od podatku.
Wolę kilka rezydencji niż jedną
Współwłasność polega na wykupie części np. nieruchomości, samolotu, auta, konia, winnicy lub designerskiej torebki. Choć taka forma własności dóbr luksusowych zwykłemu śmiertelnikowi może wydawać się dziwna, bo myśli sobie „albo ktoś ma pieniądze i je wydaje na ekskluzywne zachcianki, albo się bez nich obchodzi”, okazuje się, że przez wielu jest pożądana. W Stanach Zjednoczonych, kolebce współwłasności, obroty na tym rynku w ciągu...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta