Ze Wzgórza Łaski
James Halliday co roku musi wytypować najlepsze wino australijskie. Ponad 70-letni najbardziej znany winiarski krytyk na antypodach ma nie lada orzech do zgryzienia – Grange Pensfolds czy Hill of Grace od Henschkego?
Kilka lat temu James Halliday w końcu wybrnął z sytuacji, mówiąc, że pierwsze z nich jest najdroższe, a drugie najbardziej poszukiwane. Cokolwiek by to miało znaczyć, ma chłop rację.
Henschkowie wywędrowali całym rodem do Australii z Dolnego Śląska w połowie XIX wieku. Byli luteranami i życie wśród stroniących od alkoholu kalwinów wydawało im się nie do zniesienia. Zresztą nie im jednym. W Eden Valley, gdzie osiedli, było już wielu ich pobratymców, a niedaleką Barossę w ogóle uważa się za niemiecki okręg, choć liczenie dziś, że ktoś odpowie po niemiecku na ulicy, graniczy z cudem. Sam Steven (Stefan) Henschke nie bardzo wie, jak wymawia się jego nazwisko w oryginale, i przedstawia się z angielska „Hejnczki”.
Rodzina wywodzi się z Kutschlau, dzisiejszej Chociuli pod Świebodzinem, choć wątpię, czy ktoś dziś tam o tym wie. Kontynuując tradycje zielonogórskiego winiarstwa, członkowie rodziny Henschke na antypodach parali się tym samym, choć podejmowali się też wielu innych zawodów. Dzięki temu wyrób wina przez długi czas nie był ich głównym zajęciem i mieli czas, by robić to precyzyjnie i myśleć długafalowo. A to esencja winiarstwa w ogóle.
W roku 1914 stał się cud – rodzina objęła w posiadanie bodaj najbardziej pożądany dziś kawałek ziemi w całej Australii – niewielką winnicę Hill of...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta