Zdążyła na porodówkę, bo policja dała eskortę
Mieszkanka Pruszkowa tylko dzięki policjantom urodziła w szpitalu św. Zofii, a nie w aucie.
Była godz. 8. Kobieta wraz z mężem jechała do lecznicy przy ul. Żelaznej. Małżeństwo było jeszcze w Al. Jerozolimskich, gdy akcja porodowa nabrała tempa. Na ulicach panował poranny szczyt, samochody tkwiły w korku. Mężczyzna wykręcił więc numer alarmowy 112 i opowiedział o wszystkim policji.
Funkcjonariusze wysłali po samochód przyszłych rodziców radiowóz, który na sygnale eskortował parę do szpitala. Po godz. 10 kobieta trafiła na salę porodową. Wkrótce na świat przyszedł chłopiec.
Lekarze nie chcieli podawać bliższych informacji o dziecku. Tłumaczyli, że rodzice nie chcieli rozgłosu. Agnieszka Dębek, rzecznik lecznicy, przypomina jedynie nietypowe porody: – W ubiegłym roku mieliśmy malucha, który przyszedł na świat w tramwaju. Inny urodził się w taksówce – opowiada.
Warszawska policja nie wiedziała wczoraj, czy w szczególny sposób uczci malucha, któremu pomogła przyjść na świat.