W szponach faraona
Polak XVIII wieku grał w karty, bo lubił‚ ale też i musiał. Kto grać nie umiał, uchodził za nudziarza z zapadłej prowincji
Kiedy w Polsce zamykał oczy Kazimierz Wielki‚ w Italii rozwijała się nowa rozrywka – karty. Grano‚ nie tylko dla przyjemności‚ ale i dla zysku‚ a gdzie brzęczały monety‚ natychmiast pojawili się szulerzy. Nie dziw więc‚ że św. Bernard z Sienny już w 1379 roku rzucił klątwę na karciarzy. Na nic się ona zdała. Karty ruszyły na podbój renesansowej Europy.
Do Polski dotarły zapewne wraz ze scholarami czy zwykłymi obieżyświatami i szybko zagościły wśród krakowskich żaków. Już w 1456 roku w ustawach bursy Jeruzalem znalazła się wzmianka o zakazie gry w karty. Wkrótce zabawa znalazła protektora w osobie królewicza Zygmunta‚ który grał zapamiętale z Krzysztofem i Mikołajem Szydłowieckimi i Kazimierzem, księciem cieszyńskim. Kiedy Zygmunt wjeżdżał na Wawel, by objąć tron‚ w Krakowie działali już rzemieślnicy nazywani cartarius‚ kartenmaler czy wreszcie carthownyk. Zapotrzebowanie na karty było spore‚ bo w połowie XVI wieku pod Wawelem działało ich już 40.
Wraz z namiętnością do kart i grą o coraz wyższe stawki pojawili się karciani oszuści‚ tak zwani kosterowie. Oszukiwali nie tylko plebeje‚ ale i szlachetnie urodzeni. Sam król Zygmunt Stary dawał przykład. Pewnego razu, grając we flusa‚ trzymał w ręku dwa króle‚ ale powiedział, że ma trzy. Po okazaniu kart gracze zapytali‚ gdzie jest trzeci? Monarcha spokojnie odrzekł: „A tom ja” i zgarnął stawkę.
Zabawa...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta