Warszawa solidarna z Tybetem
– Tam giną moi bracia, a świat milczy, zamyka oczy na zło, które tam się dzieje – mówił ze łzami w oczach Luo Sang, Tybetańczyk mieszkający od 16 lat w Warszawie.
Razem z kilkudziesięcioma rodakami modlił się wczoraj za ofiary ubiegłotygodniowych demonstracji, krwawo stłumionych przez władze Chin. Przed Pałac Prezydencki przyszło też kilkuset warszawiaków, w rękach trzymali flagi Tybetu i zdjęcia Dalajlamy. Na leżącym na ziemi transparencie z napisem „Wolność dla Tybetu” zapalili znicze i położyli kwiaty.
– Nie chcemy bojkotu olimpiady przez sportowców. Ale politycy nie powinni jechać do Chin – mówił Piotr Cygowski z fundacji Inna Przestrzeń, która zorganizowała demonstrację.