Mnóstwo tutaj krzywd
Korespondencja
Przyzwyczaiłem czytelników tych wydobywanych z mojego archiwum listów do pewnej formy – list jakiejś interesującej osoby do mnie na jakiś interesujący temat, potem mój wyjaśniający komentarz. Tym razem, publikując list Aliny Szenwaldowej, kolejność tę odwracam. Wpierw więc komentarz i garść informacji o tym, jak się zetknęliśmy, poznaliśmy, jak pracowaliśmy kilka lat razem. Czym to owocowało.
Otóż rok 1960 był dla mnie niezwykle ciężki. „Negatywnie załatwiony” w Poznaniu przez sekretarza wojewódzkiego partii Wincentego Kraśkę (wyrzucenie z pracy w „Tygodniku Zachodnim” pod koniec 1959 r., spowodowanie zakazu druku), przeskoczyłem w styczniu 1960 roku do Warszawy. Przyjaciele pomogli mi zamienić mieszkanie na warszawskie i publikacjami pod pseudonimem czy nawet pod nazwiskiem któregoś z nich przebrnąć kilka miesięcy samotnie przez życie na chudych zupkach w barze mlecznym obok Sądów na warszawskim Lesznie, aż wszystko to przecięła z korzyścią dla mnie interwencja Putramenta u odpowiedniego czynnika w KC.Pozwoliło mi to znowu drukować, choć z samego druku trudno było wyżyć (i to z rodziną), więc dalej żyłem samotnie, żywiłem się najczęściej w barze na Lesznie i rozglądałem się za jakąś posadą.
Dopiero jednak pod koniec roku któryś z...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta