Tyle jestem wart, ile we mnie pęknięć
W rok po zbiorze wierszy „Goryczka, słodyczka, czas opowieści” i w kilka miesięcy po antologii „Tatry i poeci” Michał Jagiełło proponuje nam tom poezji zatytułowany „Sosna i pies. Poemat z Zagrody”.
Zgodnie z podtytułem „Sosna i pies” to poemat składający się z numerowanych części, których jednak nie porządkują wcale związki przyczynowo-skutkowe. Owszem, uważny czytelnik bez większego kłopotu zrekonstruuje fabułę tej przejmującej, miejscami wstrząsającej, poetyckiej opowieści, jednak nie ulega wątpliwości, że poszczególne części utworu mogą funkcjonować jako osobne, w pełni autonomiczne utwory liryczne. Domyślam się, że poemat powstał zapewne nie wprost, jako poemat właśnie, zamierzony od początku do końca, ale jako zbiór luźno ze sobą powiązanych tekstów, dla których wspólnym mianownikiem jest indywidualność narratora z krwi i kości, czy jak kto woli podmiotu...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta