Indiana Jones jak sprzed lat
Steven Spielberg zrobił film utrzymany w stylu kina przygodowego lat 80., który klimatem idealnie się wpisuje w całą sagę o przygodach słynnego archeologa. Tylko czy „Indiana Jones i Królestwo Kryształowej Czaszki” pasuje do naszej współczesności? - pisze Barbara Hollender z Cannes
Na Croisette kompletne szaleństwo. Nawet wśród krytyków. Trzy kwadranse przed rozpoczęciem pokazu prasowego nowych przygód Indiany Jonesa w wielkiej sali Grand Theatre Lumiere nie było już wolnych miejsc. Po wygaszeniu świateł w przejściach między rzędami krzeseł krążyli ochroniarze w garniturach, którzy pilnowali, by nikt nie filmował i nie robił zdjęć.
Produkcja „Indiany Jonesa i Królestwa Kryształowej Czaszki” była chroniona jak największy skarb Hollywoodu i owiana aurą tajemnicy. W kontraktach ekipy znalazł się punkt o zakazie rozmów z prasą i nawet aktorom kurierzy przywozili scenariusz tylko na kilka godzin, po czym zabierali go z powrotem do sejfu w wytwórni.
– Przed końcem zdjęć ktoś się włamał i wykradł 3 tysiące fotosów, które zaczęły pokazywać się w Internecie – przyznał Spielberg. – Ale złodzieja złapano, zdjęcia odzyskaliśmy. O filmie nic nie mówiliśmy aż do dzisiaj.
W Cannes bańka pękła! Już wszystko wiadomo. W pierwszej części filmu dzielny archeolog szukał Arki Przymierza, walcząc jednocześnie z nazistami. W „Świątyni zagłady” twórcy rzucili go do Indii, w „Ostatniej krucjacie” próbował odnaleźć świętego Graala. Akcja tamtych filmów toczyła się w...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta