Polacy ofiarami chuliganów
Sprawcy napaści na Polaków bardzo często pozostają bezkarni. W małych miejscowościach policja przymyka na to oczy - pisze nasza korespondentka z Londynu
53-letni taksówkarz Stanisław Maćkowiak, który do niedawna mieszkał w Bishop Auckland w północnej Anglii, został pobity przez „kolegę” z postoju. Za co? Za „polską nadgorliwość”. – Byłem pierwszym Polakiem taksówkarzem w tym miasteczku. Pracowałem „pod krawatem”, otwierałem pasażerom drzwi, pomagałem zanieść zakupy do domu. Klientom się to podobało, ale kolegom z korporacji już nie. Miałem więcej zleceń niż pozostali – opowiada.
Maćkowiak został pobity przez taksówkarza z jego postoju. – Nie broniłem się – przyznaje. – To był młody chłopak, taki, co to chodzi codziennie na siłownię – wyjaśnia. On i jego rodzina mieszkają teraz na przedmieściach Londynu. Bardziej zróżnicowanych etnicznie, gdzie obecność przyjezdnych tak bardzo nie dziwi.
29-letnią Agnieszkę Oskrobę i jej rodzinę prześladowała grupa łobuzów w Doncaster w północnej Anglii. Do ich domu ktoś regularnie wrzucał przez okna kamienie. Pewnej nocy kilkuletnia córka Agnieszki, Kamila, obudziła się cała pokryta szkłem z rozbitej szyby.
– Gonili nas na ulicy. Bardzo często słyszałam obelgi. Raz nawet powiedzieli: „Zabijemy tę twoją małą sukę”, wskazując na Kamilę – wspomina Agnieszka, która w końcu musiała się stamtąd wyprowadzić. Policja nie była w stanie jej pomóc.
Nienawiści do Polaków doświadczył nawet rodowity Brytyjczyk Ed Jones z Salford na przedmieściach...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta