Bądźmy partnerami Amerykanów, nie ich klientami
Tarcza antyrakietowa to wielka szansa. Ale nie wartość sama w sobie. Niesie też ryzyko. I o tym trzeba z USA rozmawiać – pisze były wiceminister obrony narodowej
Zazwyczaj zgadzam się z opiniami prof. Zbigniewa Lewickiego. Zgadzam się również z tezami jego tekstu „Budzenie niechęci do Ameryki” („Rz” 27.05.2008), aczkolwiek nie ze wszystkimi. Przede wszystkim nie zgadzam się z tym, że nasze postępowanie w sprawie tarczy antyrakietowej jest ukierunkowane na budzenie niechęci do Ameryki i tym samym ryzykowanie wzbudzenia niechęci Ameryki do nas. To oczywiście może się zdarzyć, jeśli my lub USA popełnimy karygodne błędy negocjacyjne. Ale uważam, że rząd słusznie chce prowadzić partnerskie negocjacje zamiast kontynuowania dotychczasowej – już kilkunastoletniej – wielce spolegliwej filozofii biernego podążania za projektami amerykańskimi.
Ameryka wcale nie musi wiedzieć lepiej, co jest dla nas dobre, i nie musimy brać wszystkiego, co nam zaproponuje. Mało tego – uważam, że Amerykanie wręcz oczekują na nasze pomysły, propozycje i projekty, ale naturalnie nie na te brane z kapelusza, tylko poparte solidnymi analizami i ocenami strategicznymi. Wolą mieć w nas umiejącego kalkulować partnera niż wyłącznie klienta.
Pewne zagrożenie
Zgadzamy się, że oferta amerykańska jest wielką szansą dla polskiego bezpieczeństwa. Nie powinniśmy jej zmarnować. Sztuka wykorzystywania szans jest w dzisiejszej strategii równie ważną jej dziedziną, jak tradycyjne przeciwstawianie się zagrożeniom czy też nowsze podejmowanie wyzwań. Ale sztuka ta nie może polegać jedynie na...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta