Zwariowany świat futbolu
Miłość kibica nie zna granic. Podobnie jak jego nienawiść. A od tych skrajnych emocji tylko krok do poświęcenia, które może wprawić w prawdziwe osłupienie...
maciej BiaŁek
W ćwierćfinale Euro 2004 Portugalczycy podejmowali w Lizbonie Anglików. Co sprytniejsi z fanów gospodarzy dużo wcześniej kupili bilety, a później sprzedawali je za dziesięciokrotnie wyższą stawkę (nawet po 1000 euro). Wyspiarze nie żałowali grosza. W efekcie na Stadionie Światła 40 tysięcy Anglików bez problemu przekrzyczało ledwie kilkanaście tysięcy Portugalczyków. Gospodarzy imprezy! Bo miłość kibica nie zna granic.
Pamiętam grupę polskich kibiców, którzy podczas mundialu w 2006 roku starali się obserwować w Barsinghausen treningi polskich piłkarzy. W obawie, że mogą nie wejść na mały obiekt treningowy, przyjeżdżali pod bramę dzień wcześniej i nocowali w samochodzie. Potem czekali na akt łaski ze strony selekcjonera Pawła Janasa, który czasami pozwalał wpuszczać fanów na godzinę czy kwadrans. Albo wcale. – Gdyby moja żona kochała mnie tak, jak oni kochają reprezentację, mógłbym zostawiać skarpetki na środku pokoju – wzdychał jeden z dziennikarzy, kręcąc z niedowierzaniem głową.
Nieco dalej, na wysokim wzniesieniu, znajdował się hotel, w którym mieszkali nasi kadrowicze. Pracująca w Barsinghausen przy kasie w supermarkecie pani Barbara przychodziła tam każdego dnia i czekała po pięć, sześć godzin pod bramą na wyjście któregoś z piłkarzy i zdobycie autografu. – Przy okazji schudłam cztery kilogramy. W końcu kilka...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta