Ordynator schodzi ostatni
Do marca na oddziale położniczym szpitala na Solcu pracowało 13 lekarzy. Teraz jest ich ledwie pięciu. Jeden z najlepszych oddziałów w Warszawie lada dzień może zostać zlikwidowany
aleksandra pinkas
Na korytarzu słychać głośny płacz noworodków. Tuż obok sali porodowej nerwowym krokiem przechadza się mężczyzna. Pan Marek przyszedł w odwiedziny do swojej żony, która trzy dni temu urodziła syna.
– Żałuję, że nie mogłem być z nią przy porodzie, ale pracowałem. Jestem kierowcą, dobra wiadomość zastała mnie w trasie – mówi wzruszony, ściskając w ręku ogromną, pluszową maskotkę. – Dla żony – dodaje.
Po drugiej stronie korytarza, przy pokoju lekarskim, czeka kolejka pacjentek. Młode mamy mają mnóstwo pytań. Każda chciałaby porozmawiać z ordynatorem Wojciechem Strzyżewskiem.
Dwie doby bez przerwy
Lekarz właśnie kończy poranny obchód. Towarzyszy mu jego zastępca doktor Remigiusz Rak. Tę noc obaj spędzili w szpitalu. – Przyjęliśmy dwa porody. Maluchy na razie leżą w inkubatorach. Ich mamy czują się już dobrze. Mogą odwiedzać swoje dzieci w pokoju noworodków – mówi Strzyżewski.
Przed nimi kolejny dyżur.
– Jest nas po...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta