Minister Sikorski płynie z głównym nurtem
Francja i Niemcy konsekwentnie usprawiedliwiają wszystkie rosyjskie ekscesy. Aby zrównoważyć ten promoskiewski biegun w Unii, Polska powinna zawsze dążyć do zaznaczania swojego zdania – pisze publicysta
Polska zgodziła się na wznowienie rozmów Unii Europejskiej z Rosją o specjalnym partnerstwie. Czy też, ściśle rzecz biorąc, podłączyła się do większości państw UE, które za wznowieniem rozmów się opowiedziały. Dlaczego? Dominowało tłumaczenie sztampowe i pozbawione treści: „z Rosją trzeba rozmawiać”. Jednocześnie jednak ci sami politycy – np. brytyjski minister spraw zagranicznych David Miliband – przyznawali, że Moskwa nie wypełnia postanowień planu pokojowego dotyczącego rozwiązania konfliktu z Gruzją. W tej sytuacji na placu boju pozostała samotna Litwa ze swoim protestem.
Ślepy minister
Trzeba tu dodać, że sytuacja była niejasna. Początkowo liderzy UE deklarowali, że rozmowy zostały zawieszone, a w takim razie dla ich odwieszenia konieczna byłaby zgoda wszystkich państw. Następnie pojawiły się oświadczenia, że nie nastąpiło zawieszenie, a jedynie przełożenie terminu rozmów. Tę wersję forsowały kraje, którym najbardziej zależało na ugłaskaniu Rosji i rychłym wznowieniu rozmów – czyli przede wszystkim Francja i Niemcy. I już w tym punkcie stanowcze działanie polskiej dyplomacji polegające na zjednoczeniu kilku państw sceptycznie patrzących na francusko-niemieckie prorosyjskie postępowanie mogłoby przynieść skutek. Wygląda jednak na to, że minister Sikorski nawet tego nie próbował.
Szef MSZ przedstawił uzasadnienie stanowiska rządu. Było ono łatwe do...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta