Wielkie rechotanie z Kaczyńskiego
Można się spierać o wyprawę prezydentów Gruzji i Polski do obozu uchodźców, tylko nie ma z kim – to jakby gronu rozochoconych wesołków na męskiej imprezie tłumaczyć, iż niejedna blondynka jest mądrzejsza i lepiej wykształcona od nich – pisze publicysta „Rzeczpospolitej”
Jeszcze w wydaniu sobotnio-niedzielnym w jednej z gazet ukazał się wywiad, w którym wicepremier i szef MSWiA Grzegorz Schetyna chwali się, że w przeciwieństwie do poprzedników nie używa asysty ochroniarzy BOR. Dzień czy dwa wcześniej za podobną skromność inne medium pochwaliło Donalda Tuska. Kiedy politycy PO lekceważą procedury bezpieczeństwa, żaden z kibicujących im dziennikarzy nie ma wątpliwości, że to kolejny powód, by się nimi zachwycać.
Jeszcze w poniedziałkowym programie „Teraz my” w rozmowie z generałem Marianem Janickim prowadzący mimochodem rzucili pochwałę, że obecnie w Sejmie już nie trzepie się tak wchodzących dziennikarzy jak poprzednio. Co nie przeszkodziło im poprowadzić tej rozmowy tak, aby stała się wielkim oskarżeniem prezydenta Lecha Kaczyńskiego o – w najlepszym razie – nieodpowiedzialność. A ma się ona wyrażać tym, że w momencie oddania strzałów w kierunku prezydenckiej kawalkady polscy ochroniarze byli od niego o 400 metrów.
Krytyka za oddalenie się od własnej ochrony spotkała prezydenta nie tylko ze strony generała Janickiego, ale też innych znawców problemu. Dziennikarka Monika Olejnik prychnęła: „prezydent nie musi przekonywać, że jest człowiekiem...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta