Kiedy przeciwnik na boisku nie był wrogiem
Eusebio - Portugalski piłkarz, nazywany drugim Pele, o Benfice Lizbona i mistrzostwach świata w Anglii, swoich pomnikach i polskich piłkarzach
Rz: Jest pan pierwszym wielkim piłkarzem, którego poznali Polacy. Na przełomie lat 50. i 60. wiedzieliśmy, że Brazylia i Real Madryt grają najlepiej na świecie, ale tego nie widzieliśmy. W roku 1962 Telewizja Polska pokazała pierwszy raz finał rozgrywek o Puchar Mistrzów Real – Benfica. Mecz przeszedł do klasyki futbolu, Benfica wygrała 5:3, pan strzelił dwie bramki i okazało się, że ktoś gra lepiej od znanych mistrzów. W ciągu godziny stał się pan bohaterem całej Europy.
Eusebio: Cóż ja mogę powiedzieć – chciałem grać jak najlepiej, bo to zawsze było dla mnie najważniejsze na świecie. Ale miałem mnóstwo szczęścia. Przyszedłem na świat w Lourenco Marques, stolicy Mozambiku, który był kolonią portugalską. Moim piłkarskim wzorem był ojciec, który grał w reprezentacji kraju, ale w wieku 36 lat doznał kontuzji, a zmarł, kiedy miałem siedem lat. Nie widziałem żadnych piłkarzy w telewizji, bo telewizji nie było. Grałem na wyczucie. Kiedy zobaczyli mnie portugalscy trenerzy i wysłali do Lizbony, był grudzień 1960 roku. Było w dodatku zimno jak dzisiaj w Warszawie, a ja nie wiedziałem wówczas, że jest coś takiego jak rękawiczki. Miałem 18 lat i trafiłem do zupełnie innego świata.
Dziś zająłby się panem menedżer...
Wtedy też byli menedżerowie, ale opiekę nade mną roztoczył Mario Coluna, jeden z najlepszych rozgrywających w historii futbolu. Był starszy...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta