Alibi dla słabych rządów
Donald Tusk w kampanii prezydenckiej 2010 roku, odpowiadając na pytania o stan polskiej gospodarki, będzie mógł bezradnie rozłożyć ręce i westchnąć: „wszystko przez ten kryzys” – pisze politolog z Uniwersytetu Śląskiego
Jeśliby zastosować rzymską zasadę „is fecit cui prodest” (sprawcą jest ten, komu to przyniosło korzyści), to o wywołanie światowego kryzysu oskarżyć by należało… Donalda Tuska. Dzięki owemu kryzysowi może on bowiem wygrać dla siebie prezydenturę, a dla swej partii zwycięstwo w wyborach parlamentarnych 2011 roku.
Błogosławieństwo dla Tuska
Oczywiście teza, że krach na światowych giełdach sprokurował nasz premier, jest ponurym żartem (choć warto by się zastanowić, ilu komentatorów obarczyłoby Jarosława Kaczyńskiego winą za obecny kryzys, gdyby to on stał w dalszym ciągu na czele polskiego rządu). Donald Tusk w najmniejszym stopniu nie jest odpowiedzialny za to, co się dzieje na europejskich i pozaeuropejskich rynkach kapitałowych oraz w sektorze bankowym. To banał.
Ale banałem nie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta