My wszyscy mieszkamy na wsi
Wokalista mówi nam o życiu z dala od miast, frankensteinie biurokracji, niezależności i lęku przed byciem zdrajcą, o blaskach i cieniach wytwórni oraz o płycie „Silny Kazik pod Wezwaniem”.
Płyta z piosenkami Silnej Grupy Pod Wezwaniem bierze się z poczucia misji czy raczej przyjemności nagrywania takich utworów?
Kazik Staszewski: Z obu tych powodów. Poczucie misji to może nadużycie, ale zadanie pokazania tej grupy współczesnemu słuchaczowi było czymś, co brałem pod uwagę. Jej piosenki bez wątpienia grało się przyjemnie, tak jak to bywa z coverami. Sięgasz przecież po te numery, które ci się podobają. A Silna Grupa Pod Wezwaniem towarzyszyła mojemu życiu odkąd pamiętam i te kompozycje są bardzo mojemu uchu miłe. W domu mieliśmy album i go słuchałem. Z tymże nie od razu. Wcześniej nie interesowałem się muzyką, mimo iż mama kupiła mi pierwszą płytę, jeszcze kiedy byłem w przedszkolu. Było to No To Co.
Z punktu widzenia artysty i słuchacza to dobrze, że utwory takie jak „To je moje” czy „Chłop żywemu nie przepuści” wciąż są aktualne. Gorzej, gdy spojrzymy okiem socjologa.
A czemuż to?
Ludzka mentalność opisywana w tych utworach nie przysłużyła się najlepiej rozwojowi kraju...
Grześkowiak był językoznawcą i filozofem. Miał ukończone dwa fakultety. Wiedział więc doskonale, co portretował, bardzo dobrze ujmując to, co dla polskiej wsi charakterystyczne. Z jej folklorem i etosem kulturowym nie dali sobie rady nawet komuniści. Jesteśmy jedynym krajem w bloku wschodnim, gdzie bardzo szybko zarzucono kolektywizację. Z charakterem polskiego...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta