Nowy rok, stara bieda
Turniej Czterech Skoczni. Udane kwalifikacje rozbudziły nadzieje, konkurs je zgasił. Adam Małysz odpadł już po pierwszej serii. Simon Ammann przegrał z Wolfgangiem Loitzlem i teraz to Austriak prowadzi w turnieju
Spiker pod skocznią aż jęknął ze zdziwienia. Niemieccy kibice się cieszyli, ale z niedowierzaniem. Nie przypuszczali, że Andreasowi Wankowi do zwycięstwa nad Adamem Małyszem wystarczy taki skok: marne 118 metrów, słabe noty. Niestety, wystarczył. Polak skoczył o dwa metry bliżej, nie miał nawet szans na znalezienie się w piątce tzw. lucky loserów.
Po konkursie w Oberstdorfie taka słabość niby nie powinna dziwić, tam Polak zajął 27. miejsce, w Ga-Pa 37., ale w międzyczasie były naprawdę udane treningi i kwalifikacje w sylwestra. Małysz długo w nich prowadził, zajął ostatecznie ósme miejsce. Kamery na skoczni pokazywały go, jak znów uśmiecha się szczerze, a nie tylko dlatego, że tak wypada. Opowiadał z błyskiem w oku, że dobre treningi go odmieniły, cieszył się, że nieudany rok dobiega końca. A potem nowy zaczął od kolejnego kroku w tył.
Tak nisko w konkursie Turnieju Czterech Skoczni nie był od 2000 roku (46. w Bischofshofen), pierwszy raz nie awansował do drugiej serii w Ga-Pa. To, co się z nim od dłuższego czasu dzieje, jest jak awaria pamięci. Dobre nawyki gdzieś w niej przepadły i nie można ich odnaleźć, zwłaszcza podczas konkursów. W Oberstdofie Małysz wyskoczył zbyt wcześnie, w Ga-Pa przejechał próg.
– Adam odbił się wszystkim, tylko nie nogami. W ogóle nie pracowały – tłumaczył trener Łukasz Kruczek, jeszcze bardziej przygaszony niż jego skoczkowie (Piotr...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta