Przeczekać korupcję
PZPN po cichu pozwala na powrót do piłki ludzi z zarzutami. Zemsta prokuratury może być sroga – degradacja grozi kolejnym klubom.
Sztandary z hasłami antykorupcyjnymi powiewają nad siedzibą PZPN na Miodowej, ale za zamkniętymi drzwiami szefowie związku mrugają okiem, jak w reklamie piwa bezalkoholowego.
PZPN narzeka na kiepską współpracę z prokuraturą we Wrocławiu, która niechętnie przekazuje akta spraw poszczególnych klubów do Wydziału Dyscypliny. Były szef wydziału Adam Gilarski mówił „Rz” o tym, że prokuratura nie darzy PZPN zaufaniem.
Nowe, które pojawiło się przy Miodowej po wyborach w październiku ubiegłego roku, wcale jednak z tego powodu nie rozpacza. Grzegorz Lato uznał, że korupcja w polskiej piłce jest zła, tak samo jak mówienie o niej i publiczne roztrząsanie kolejnych wątków, a oczyścić środowisko uda się tylko wtedy, jeśli jak najszybciej uzna się sprawę za zamkniętą. O tym, że...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta