Okruchy Francji na końcu świata
20 tysięcy kilometrów od Europy leżą wyspy należące do Unii Europejskiej. Mieszkańców tam mało, ale są za to trzej królowie
Przelot odrzutowcem z Europy na Polinezję zabiera w najlepszym wypadku kilkanaście godzin. Mimo tak dużej odległości coraz więcej europejskich turystów dociera na owiane legendą wyspy Pacyfiku. Na Fidżi i Tahiti spotyka się nawet duże grupy przysyłane przez biura podróży. W bezkresie Oceanu Spokojnego można jednak wciąż znaleźć także zapomniane archipelagi, na których białego turystę widzi się rzadko, a tubylcy pielęgnują starą kulturę. Tam śniade dziewczęta nie tańczą jeszcze wieczorami przed publicznością w czterogwiazdkowych hotelach. Można za to zobaczyć, jak na przedprożach chat krytych strzechą wyklepują drewnianymi tłuczkami tapę – płaty kory, z których jeszcze 100 lat temu szyto tu odzież, a teraz robi się makatki i drobne pamiątki.
Trzy niewielkie wyspy francuskiego terytorium Wallis i Futuna leżą na południowym Pacyfiku, nieco na północ od linii łączącej Fidżi i Samoa. Miejscowa ludność, około 15 tysięcy Polinezyjczyków, żyje z rolnictwa, rybołówstwa i pomocy płynącej z odległej o 20 tysięcy kilometrów Francji. Futunę i leżącą obok niej wyspę Alofi odkryli Holendrzy w 1616 roku. Wallis wzięła swoją nazwę od angielskiego odkrywcy Samuela Wallisa, który zakotwiczył przy niej w roku 1767. Dziś rządzi tu francuski prefekt wspomagany przez radę, w skład której wchodzą między innymi trzej królowie. Bo terytorium, jak przed setkami lat, dzieli się na...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta