Szwajcarski namiestnik
Teraz odwiedza Warszawę przejazdem, ale wkrótce może przenieść się tu na stałe. Do końca Euro 2012 będzie nas pilnował, mówił przykre rzeczy. UEFA wysyła go do gospodarzy mistrzostw nie po to, żeby był miły, ale by wycisnął z turnieju, co się da
Kallen nie zabiega o to, by się z nami poznać. Jeszcze będzie okazja. Nie chciał konferencji prasowej po dwóch dniach spędzonych w Polsce, choć program spotkań miał bogaty: prezesi PZPN – były i obecny – minister sportu, szef PL 2012 itd. Dla niego to była tylko kolejna wizyta robocza. Przyjeżdżał tu przecież nieraz i nie tylko do Warszawy.
Może ktoś, patrząc dziś na zdjęcia postawnego i dobrze odżywionego 45-latka w okularach, skojarzy sobie, że jechał z nim metrem w stolicy albo pociągiem, na przykład w stronę granicy z Ukrainą. Na długo przed tym, zanim nominowano go na szefa spółki Eurodivision, która ma organizować turniej, Kallen robił sobie prywatne badania terenowe. Jak się podróżuje po Polsce i Ukrainie, czy łatwo kupić bilet, jak celnicy traktują pasażerów.
Na kolei się zna. Zanim zaczął robić karierę w biznesie, a potem w UEFA, pracował na jednej z linii kolejowych pod Bernem.
Polubił wywiady
Gdy w 2002 roku pierwszy raz zostawał namiestnikiem UEFA u gospodarzy mistrzostw (oficjalna nazwa: Chief Operating Officer w spółce UEFA ds. organizacji Euro 2004 w Portugalii), mówił o sobie, że jest człowiekiem tła. Cztery lata później w Austrii i Szwajcarii pełnił tę samą funkcję, ale już coraz trudniej było mu się uchylać przed zaproszeniami, galami, wywiadami. I chyba nawet je polubił.
Każdy, kto zgłasza swoją
...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta