Hamas musi poczuć, że zbliża się tsunami
Hamas to nie Wehrmacht. To luźno zorganizowane bandy amatorów. Oni nie będą walczyć do ostatniego pocisku. Nie musimy niszczyć Gazy, musimy jednak przekonać Hamas, że mamy to zamiar zrobić – twierdzi emerytowany izraelski generał Avigdor Ben-Gal
Rz: Panie generale, co pan jako fachowiec sądzi o trwającej izraelskiej operacji w Strefie Gazy?
Avigdor Ben-Gal: Oceniam ją pozytywnie, ale wszystko to idzie za wolno. Oczywiście ta operacja nie jest prosta, bo tak naprawdę są dwa miasta Gaza. Jedno nad ziemią, drugie pod. Nasz przeciwnik, który nie jest umundurowany i często – dosłownie – ukrywa się w kanałach, jest trudny do uchwycenia. Tak samo jednak było w Berlinie, w Stalingradzie, Sajgonie czy w Warszawie w 1944 r. Historia zna podobne kampanie.
Na razie jednak wszystko to wygląda słabo. Rząd postawił sobie za cel powstrzymanie ostrzału rakietowego Hamasu, ale pociski nadal się sypią.
W tej sprawie moje zdanie różni się od zdania mojego rządu. Według mnie naszym celem powinno być obalenie reżimu Hamasu w Strefie Gazy.
Ale aby to zrobić, trzeba zająć miasto Gaza. A na bitwę na ulicach miasta Izrael nie ma ochoty.
Ma pan rację. Bez zdobycia Gazy tej kampanii się nie wygra. Uważam jednak, że mamy wystarczającą siłę i doświadczenie, aby podbić wielkie arabskie miasto. Już raz to zrobiliśmy w 1982 roku z Bejrutem. Polityczni i wojskowi przywódcy Hamasu powinni zostać zabici albo zmuszeni do ewakuacji morzem. Dokładnie tak jak Arafat i cała Organizacja Wyzwolenia Palestyny musieli się z Bejrutu wynieść do Tunezji. Brałem udział w tej operacji. To samo możemy zrobić z Hamasem. Wyrzucić ich do...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta