Czego się boi doktor? Egzaminu adwokackiego?
Wiedza doktorów prawa może być niewystarczająca do wykonywania zawodu adwokata. Do tego niezbędna jest praktyka, którą zdobywa się na aplikacji – dowodzi członek prezydium Naczelnej Rady Adwokackiej
Artykuł doktora Jerzego Kopyry pod znamiennym i prowokującym tytułem „Adwokaci i radcowie prawni: Kto się boi doktora?” („Rz” z 22 stycznia) stawia co najmniej dwie fałszywe tezy. Pierwszą, że liderzy samorządu adwokatów są przeciwni zasilaniu szeregów palestry przez dobrze wykształconą kadrę doktorów nauk prawnych. Drugą, że jeśli zabierają głos w publicznej dyskusji o przyszłym kształcie zawodów prawniczych, czynią to wyłącznie we własnym (czytaj: członków samorządu) interesie, posługując się w nieuzasadniony sposób pojęciem „interes społeczny”.
Doświadczeni mile widziani w palestrze
Fałszywe i bezpodstawne jest twierdzenie, że jeżeli władze samorządowe podejmują dyskusję na temat poziomu świadczonych usług, czynią to w imię własnego interesu (w domyśle: ekonomicznego). Gdyby tak było, dawno już należałoby zrezygnować ze sztywnych zasad etycznych, w tym zakazu reklamy, dzięki którym w ramach swobody wolnego rynku funkcjonują podstawowe zasady przyzwoitości. Można wskazywać i piętnować niedoskonałości egzekwowania reguł, ale nie można z nich zrezygnować. Nietrudno sobie wyobrazić, jak wyglądałyby zawody prawnicze bez tych reguł. Taki eksperyment przeprowadzono w Hiszpanii, gdzie poluzowano zasady dostępu do zawodu adwokata, ale już w 2009 roku wejdą w życie przepisy kończące tę nieudaną próbę.
Władze samorządu nie sprzeciwiają się możliwości...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta