Małysz i Lepistoe, czyli deja vu
Od dziś najlepszy polski skoczek będzie trenować pod okiem Fina na skoczni w Wiśle-Malince. Współpraca potrwa do igrzysk olimpijskich w Vancouver
– Nie ma jeszcze umowy, ale to nie jest najważniejsze. Na pewno się dogadamy. Pieniądze nie będą problemem. Siądziemy jeszcze razem z Adamem i Hannu w Wiśle, porozmawiamy o szczegółach i podpiszemy papiery – powiedział „Rz“ prezes Polskiego Związku Narciarskiego Apoloniusz Tajner. Lepistoe na razie niczego nie obiecuje. Na konferencji prasowej w Krakowie sprawiał wrażenie nieco zażenowanego sytuacją, w jakiej się znalazł. Cichy i jak zawsze spokojny, powiedział, że Małysz wraca na dobrą drogę, że zawodnik tak utalentowany jest zdolny do największych wyczynów. Ale nikt nie zagwarantuje, że podczas mistrzostw świata w Libercu, zaczynających się za niewiele ponad trzy tygodnie, będzie skakał jak w Sapporo. Tam zdobył dwa lata temu złoto – pod okiem Lepistoe. Kilka miesięcy temu Fin stracił pracę w Polsce, a teraz na prośbę Małysza wraca.Konferencja rozpoczęła się w siedzibie PZN o 17. Fin wylądował w Polsce trzy godziny wcześniej. Razem z nim przy stole zasiedli Tajner i Łukasz Kruczek. Prezes raz jeszcze podkreślił, że trenerem polskich skoczków pozostanie Kruczek, a Lepistoe będzie pracował...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta