Pełzająca eutanazja
Łatwo jest pisać testament życia, gdy jest się w pełni sił. Ale czy będziemy myśleć tak samo, jeśli wskutek wypadku stracimy możliwość przekazania swojej woli, a mimo to zachowamy zdolność myślenia i słyszenia, i zaczniemy bać się śmierci? – zastanawia się publicysta „Rzeczpospolitej”
Choć od odejścia Eluany Englaro minęły już dwa tygodnie, temperatura dyskusji na temat okoliczności jej śmierci czy – stawiając sprawę ostrzej – jej zabójstwa usankcjonowanego przez sąd, nie opadła. Dobrze więc, że sprawę podjął ubiegłotygodniowy „Tygodnik Powszechny”. Lektura wymiany zdań między księdzem Adamem Bonieckim, Andrzejem Zollem i Janem Hartmanem, a mówiąc ściślej – opinie tego ostatniego uczestnika dyskusji skłoniły mnie do zabrania głosu w debacie.
Rodzinne wyroki
Boję się momentu, w którym bliscy chorego zaczną w oczach lekarza szukać przyzwolenia na pozbycie się uciążliwego syna czy dziadka
Jan Hartman oznajmia, że „nowoczesne prawodawstwo medyczne istnieje właściwie we wszystkich krajach Zachodu i prędzej czy później podobne rozwiązania (jak we Włoszech – przyp. P.S.) będą musiały być przyjęte w Polsce”. Hartman popiera sytuację, w której sąd podjął decyzje o zaprzestaniu żywienia Eluany, gdyż „sumienia lekarzy nie mogą być bez końca obciążane zbyt trudnymi pytaniami”.
Krakowski filozof i notabene mój kolega z czasów wspólnych studiów na KUL mówi: „sądy zdają się na opinie i sumienie tych, którzy sprawy te wytaczają i którzy są w tych procesach biegłymi, a więc sumienia rodzin chorych i lekarzy”.
Tylko czy rzeczywiście w sprawach o zakończenie życia osób...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta