Nikt nie wierzy trenerowi
Justyna Kowalczyk – Myślę już o sobotnim biegu na 30 km i nie ukrywam, że się go boję. Wiem, jak boli ten dystans, ile kryje w sobie pułapek i ile wymaga samozaparcia – mówi mistrzyni świata
W sobotę Justyna Kowalczyk zdobyła złoty medal w łączonym biegu na 15 km, w niedzielę pojechała do Jakuszyc i Szklarskiej Poręby, by w Polsce odpocząć nieco od atmosfery mistrzostw, a w poniedziałek znów była w Libercu. We wtorek trenowała, ale jak sama mówi, raczej truchtała, niż biegała.
Będzie w sobotę jedną z faworytek, czy tego chce czy nie. Wszyscy wiedzą, że jest w znakomitej formie, i nawet gdy trener Aleksander Wierietielny powtarza, by nie liczyć na Kowalczyk, bo ona już tu swoje zrobiła, nikt mu nie wierzy.
– To jest 30 długich, morderczych kilometrów. Kiedyś mój ukochany dystans (wspaniały bieg na mistrzostwach świata w Oberstdorfie, brązowy medal na igrzyskach w Turynie – red.), ale ostatnio chyba już nie. Od trzech lat żadnego nie ukończyłam. Pocieszam się jednak, że jeśli dałam sobie radę z 15 km, to w sobotę też wytrzymam, ale niczego nie obiecuję –...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta