Ku większej chwale Boga
Ad Maiorem Dei Gloriam – to dewiza zakonu Jezuitów. Przed czterema wiekami, w roku 1609, zaczęli oni przygotowania do budowy kościoła w Warszawie. Żadna stołeczna świątynia nie miała tak dramatycznych losów
Budowla od początku budziła kontrowersje – stanęła tuż przy katedrze, oddzielona od niej dwumetrową uliczką. Ponieważ nie było tam żadnego wolnego placu, jezuici – z inspiracji słynnego kaznodziei Piotra Skargi – musieli dosłownie gromadzić teren. A to dostali jakąś posesję, to kupili dom (np. wdowy Pęcickiej), to nabyli trzy spalone ruiny (w tym czasie w stolicy szalał wielki pożar) lub dostali kolejny budynek, a potem jeszcze połowę. Tak, to nie żart. Bo kiedy już pięły się w górę mury kościoła, znany mieszczanin – Baryczka – ofiarował połowę swojego domu przylegającego do świątyni. Stąd właśnie nietypowa lewa nawa.
Zresztą kiedy po II wojnie światowej zabrano się za oczyszczanie rumowiska, okazało się, że układ piwnic nie odpowiada planowi kościoła. Część z nich wychodzi poza obrys budynku, w dodatku jedne są gotyckie, inne barokowe. To właśnie efekt budowania na resztkach różnych, rozebranych kamienic.
Obok kościoła stoi jedna z najwyższych, starowarszawskich wież – liczy sobie 65 metrów. Rozciąga się z niej wspaniała panorama Starego Miasta. Co ciekawe, wieża ta nie jest zbyt dobrze widoczna z okolicznych ulic – to także skutek wciśnięcia kościoła między istniejące już budynki. I kolejna ciekawostka – istnieje duże podobieństwo między tą świątynią a farą w Kazimierzu nad Wisłą, gdzie rozwiązanie bryły jest niemal identyczne.
Wezwania, patroni, srebro
Kiedy w 1923...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta