Ofiary ideologii wyzwolenia kobiet
W USA kobieca krytyka feminizmu jest surowsza, niż jesteśmy w stanie to sobie wyobrazić. Jak piszą tamtejsze autorki, feministki nie dość, że nie reprezentują kobiet, ale je oszukują, wręcz szkodzą – twierdzi publicysta
Polskie feministki prezentują zwykle jednostronny program na rzecz poprawy funkcjonowania kobiet w sferze publicznej. Kobiety w Stanach Zjednoczonych mogą liczyć na bardziej różnorodną reprezentację. Nie popełnimy wielkiego błędu, jeśli amerykański feminizm podzielimy na takie nurty, jak: liberalny, konserwatywny, chrześcijański – zwany inaczej – teologią feministyczną – marksistowski, anarchistyczny czy lesbijski. Za oceanem toczy się prawdziwa walka ideowa nie tylko o diagnozę problemów i reprezentację interesów kobiet, ale o fundamentalne wartości i idee kobiecości w XXI wieku.
Współcześnie rośnie tam w siłę ciekawy nurt konserwatywnej krytyki feminizmu. Jego reprezentantki zarzucają działaczkom ruchu feministycznego ideologizację kobiecości. Jak pisze Mary Ann Glendon, „większość kobiet odnosi wrażenie, że „oficjalny” feminizm pozostaje obojętny na ich najistotniejsze troski”. Amerykanki zaczynają się odwracać od ideologii, która miała je bronić.
Ruch antykobiecy
Kobieca krytyka feminizmu jest surowsza, niż jesteśmy to sobie w stanie wyobrazić. Jak piszą publicystki, feministki nie dość, że nie reprezentują kobiet, ale je oszukują, wręcz szkodzą. Oto początek jednego z pierwszych postfeministycznych (jeśli nie antyfeministycznych) traktatów autorstwa Mary Pride: „Obecnie kobiety są ofiarami drugiego co do wielkości oszustwa w historii... Sądy odarły nas...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta