Nie musimy się wszystkie kochać
O pogoni za Kryształową Kulą, świeżej przyjaźni z Petrą Majdić i nieprzystępnych Finkach
RZ: Pięć kilometrów do mety w Trondheim, biegnie pani między dwiema Norweżkami, Kristin Steirą i Therese Johaug, i wybiera moment do ostatniego ataku. Przyszło pani wtedy do głowy, że na metę wbiegnie pani między Petrą Majdić a Masako Ishidą?
Justyna Kowalczyk: Wydawało mi się to mało prawdopodobne. Nawet nierealne. Serwismeni Petry przeszli samych siebie, po zmianie nart Słowenka zrobiła coś niesamowitego, pewnie pierwszy i ostatni raz.
Była piekielnie szybka na zjazdach. Moje narty świetnie trzymały na podbiegach, ale na zjazdach traciłam.
Tak naprawdę przegrałam w sobotę nie tyle z Petrą, ile z jej serwismenami. A Japonka Ishida wszystkich nas zadziwiła.
Zapamięta pani ten start jako ten, w którym udało się zapewnić Kryształową Kulę za biegi dystansowe i odrobić 20 punktów do Majdić, czy jako straconą szansę na prowadzenie w PŚ?
Właściwie jestem zadowolona. Uzbierałam dużo punktów, podobało mi się. Niby nie wygrałam tego biegu, ale jednak zdobyłam w nim najwięcej. Pomysł z lotnymi premiami – świetny. Wszystkie zgarnęłam, więc co innego mogłabym powiedzieć? A do tego mojej rywalce Aino Kaisie Saarinen bieg się nie udał i małej Kryształowej Kuli za dystanse nikt mi już nie odbierze.
Pojedynek z...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta