Książka piękna, lecz osobliwa
Kossakowscy po latach
Znając od dziesięcioleci autorkę, jej starszego brata Eustachego, z którym pozostawałem w przyjaźni, mając zaufanie do wydawcy – Towarzystwa „Więź”, podczas pierwszych godzin prób lektury wpadłem w zakłopotanie, a nawet popłoch. Kossakowscy, przez stulecia rodzina niezmiernie zamożna, w każdym pokoleniu na ogół wielodzietna, spowinowacona z rodzinami podobnej rangi w Europie, a dziś już na paru kontynentach, wymagają od swych potomków znajomości tych związków i stopni skomplikowanych pokrewieństw.
Oto dziadek autorki Stanisław Kazimierz K. (1837 – 1905) był żonaty trzykrotnie. Z każdego małżeństwa miał syna, a nadto jeszcze w sumie sześć córek. Zarówno trzej bracia, jak i cztery z ich sióstr mieli potomstwo. Tak więc ojcu Zofii udzielał ślubu jego własny siostrzeniec, starszy jednak od niego o osiem lat i wyższy stopniem wojskowym uczestnik – jak on – wojny bolszewickiej, ks. Walerian Meysztowicz. Ten znakomity pamiętnikarz, przyjeżdżając z Rzymu, gdzie rezydował, pamiętał, że mimo trzydziestu pięciu lat różnicy jest ciotecznym bratem. Mówił: „Zosiu, jeśli powiesz do mnie Walutek, to narysuję ci świnkę”.
Przystępując do „Zapisków dla wnuków”, Zofia Kossakowska-Szanajca z przesadnym rygoryzmem potraktowała tak wybrany tytuł, po to by kolejne generacje familii umiały rozpoznać genealogiczne subtelności. Inteligent nienależący do rodziny...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta