Śmierć jak rock and roll
Przez ostatnie tygodnie Brytyjczycy sycili się publiczną śmiercią gwiazdy „Big Brothera”. A apetyt, jak wiadomo, rośnie w miarę jedzenia
Jade Goody pojawiła się w świadomości Brytyjczyków w 2002 roku, kiedy wzięła udział w trzeciej edycji „Big Brothera”. Nikt jeszcze wówczas nie wiedział, że jej 15 minut wyznaczone dla najlepszych celebrytów tego programu potrwa siedem lat i skończy się ogólnonarodowymi rekolekcjami, w których swoje nauki na temat sensu śmierci, różnych aspektów moralności i transformacji osobowości wygłoszą nie tylko media, ale również premier, a nawet brytyjscy przywódcy duchowi.
Głośne i sprośne
W lipcu 2002 roku, gdy Jade Goody brylowała w domu Wielkiego Brata, była ona dla milionów brytyjskich amatorów tego programu czymś w rodzaju współczesnej „kobiety z brodą”, łatwopalną czarownicą, która aż prosi się o stos. W obrazie Jade jak w lustrze Brytyjczycy widzieli tysiące młodych kobiet, które co weekend można spotkać pod każdym pubem na wyspie: wulgarne, opasłe, głośne i sprośne, nadużywające alkoholu, a przede wszystkim tępe ponad wszelkie granice.
Jade była typowym produktem państwowego systemu edukacyjnego w Anglii: nie mogła się zdecydować, czy Rio de Janeiro to nazwa miasta czy nazwisko „jakiegoś faceta”, East Anglia („East Angular”, jak mówiła) to – według niej – zagranica, a autorem „Mona Lizy” był ktoś o nazwisku Pistachio. W trakcie programu dostawała ataków szału przy każdej prowokacji ze...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta