Tragedia nad Atlantykiem
228 osób, w tym dwójka Polaków, było na pokładzie samolotu Air France, który prawdopodobnie uległ katastrofie, lecąc z Rio de Janeiro do Paryża
Airbus 330 zniknął z ekranów radarów w poniedziałek około 3.30 czasu polskiego. Minął wtedy właśnie archipelag Fernando de Noronha, leżący około 350 kilometrów od wybrzeży Brazylii. Maszyna wysłała automatycznie wiadomość o zwarciu elektrycznym.
– Prawdopodobnie mamy do czynienia z katastrofą lotniczą – powiedział po południu Pierre-Henri Gourgeon, szef Air France-KLM. Jeśli słowa Gourgeona się potwierdzą, będzie to pod względem liczby ofiar 23. największa tragedia w dziejach transportu lotniczego.
Na lotnisku Roissy, gdzie airbus miał wylądować o 11.10, utworzono strefę dla rodzin pasażerów, zapewniając im m.in. pomoc psychologów. Około 17 na Roissy przybył prezydent Nicolas Sarkozy. Z listy pasażerów wynika, że na pokładzie było dwóch Polaków. Wycieczkę do Brazylii wykupili w poznańskim biurze turystycznym i mieli wrócić do domu przez Paryż.