Policzek od Kaddafiego
Burza wokół terrorysty. Jeśli uwalniając libijskiego zamachowca, Londyn chciał zrobić interes, może zapłacić za to wysoką cenę
Gdy zwolnionego ze szkockiego więzienia Abdelbaseta Alego al Megrahiego witały na libijskim lotnisku tłumy rozentuzjazmowanych rodaków oraz syn libijskiego przywódcy Sejf al Islam, na Trypolis posypały się gromy. I brytyjski premier Gordon Brown, i prezydent USA Barack Obama ubolewali, że władze Libii zgotowały al Megrahiemu – skazanemu za zamach na lecący z Londynu do Nowego Jorku samolot linii PanAm w 1988 r., w którym zginęło 270 osób – powitanie godne bohatera.
Zamachowiec za ropę i gaz?
Na nic zdały się tłumaczenia doradcy syna Kaddafiego, który podkreślał, że Libia jest „wrażliwa na odczucia rodzin” ofiar katastrofy. – Nie było żadnych oficjalnych uroczystości, żadnego przyjęcia na cześć bohatera – podkreślał Jusef Sawani, szef fundacji Kaddafiego, w rozmowie z gazetą „Daily Telegraph”. I prosił o zrozumienie dla...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta