Biznes za chińskim murem
Stare chińskie przysłowie mówi o bogu, który wypiekał ludzi z ciasta. Za pierwszym razem ciasto nie wyrosło i powstał człowiek biały. Za drugim razem się spaliło, tworząc Murzyna. Dopiero za trzecim razem idealnie przyrumieniło się, rodząc rasę żółtą. Jeśli chcemy robić interesy z Chińczykami, zróbmy wszystko, by umocnić ich wiarę w tę opowieść.
Bez względu na jakiekolwiek sympatie dla uciemiężonego bliźniego swego, bez względu na publiczne i osobiste deklaracje wiary, Polacy najchętniej kupują w wielokrotnie odsądzanej od czci i wiary Biedronce, a na świecie nie znajdziemy choćby jednego domu, w którym nie byłoby chińszczyzny. I to nie tylko w kuchni. Bo świat taki jest – i już. Chcemy handlować z wielkimi, sprzedawać im swoje towary, kupować od nich najtaniej, jak się da, a moralność i wiedzę o cierpieniu maluczkich umiemy uśpić igrzyskami czy prostym stwierdzeniem: przecież wszyscy tak robią. Czy będziemy się burzyć, czy tylko dziwacznie uśmiechać, tak jest i tak będzie. Lepiej pomyślmy, jak z tymi tygrysami (a może skorpionami) biznesu rozmawiać.
Chińczycy są społeczeństwem konfucjańskim, mocno zhierarchizowanym, w którym pojęcie wolnego człowieka nie istnieje. Każdy jest powiązany nićmi starszeństwa, powinności, zależności. Nie można być po prostu bratem – jest się albo starszym, albo młodszym bratem. Tak samo nie można być człowiekiem interesu znikąd.
Jeśli chcemy nawiązać kontakty z Chińczykami, wskazane jest, by wprowadziła nas do tego środowiska zaufana osoba, najlepiej Chińczyk lub ktoś przez dane towarzystwo poważany. Będzie to oznaczało, że jesteśmy ludźmi związanymi z kimś ważnym, a co za tym idzie, że wypada z nami rozmawiać. Nigdy nie należy przyjeżdżać do Chin w pojedynkę, bo tu wszelkie biznesy załatwia się grupowo. W dobrze pojętym...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta