Jestem koncertowym maniakiem
Borys Szyc wydał debiutancką płytę „Feeling Good”. „Rz” mówi o marzeniu, by porywać tłumy jak Bono
Rz: Zajął się pan muzyką, bo świat kina i teatru to już za mało?
Borys Szyc: Spełniłem pragnienie z dzieciństwa. Czasem żartobliwie marzę, by zostać idolem tłumów, być jak Bono. Gdy chodzę na koncerty, świetnie się bawię, a jednocześnie irytuje mnie, że jestem po złej stronie. Chcę się sprawdzić w repertuarze dla wokalistów.
Trzeba mieć tupet, żeby na debiutanckiej płycie śpiewać przeboje Raya Charlesa, Jamesa Browna, Prince’a.
To hołd, nie tupet. Wybrałem „I Feel Good”, „Hit the Road, Jack”, „Nothing Compares to You” i „Purple Rain”, bo przy tych piosenkach wyrosłem, kocham je.
Jest pan taki, jak repertuar z płyty: romantyczny, niedzisiejszy?
Ta sentymentalna nuta jest moja. Śpiewając, nie wcielam się w rolę, korzystam z wewnętrznych...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta