Po nas nie będzie nic
Karol Bielecki, lider reprezentacji Polski w piłce ręcznej mówi o sile charakteru, odporności na ból i trudnej drodze do sukcesu
Rz: Kilka miesięcy temu napisaliście list, który był jak dzwon na trwogę. Czy protest przeciwko temu, co się dzieje z piłką ręczną w Polsce, coś dał?
Karol Bielecki: Nic, tak jak się spodziewaliśmy. Spotkaliśmy się z prasą i powiedzieliśmy, co nas boli, teraz już nie czas i nie miejsce, żeby rozdrapywać rany. Reprezentacja przemija, ludzie odchodzą i nie ma ich kto zastąpić. Wyniki też przeminą. Trenujemy, zdobywamy medale, a piłka ręczna ciągle nie ma żadnej promocji.
Nie chce mi się nawet myśleć o straconej szansie. Żeby było jasne: na warunki nie możemy narzekać, jesteśmy w dobrym hotelu, trenujemy w dobrej hali, jest siłownia, sprzęt, świetni trenerzy i wsparcie
medyczne. Do przygotowania się do mistrzostw Europy to wystarczy, ale chodziło o docenienie naszego wysiłku. Mieliśmy pomysł, proponowaliśmy nawet agencję menedżerską, która wiedziała, jak pokierować rozwojem dyscypliny, ale Związek Piłki Ręcznej w Polsce działa jak PZPN, nie dopuszcza do siebie świeżego powietrza, tkwi w swoich układach. Kiedy przychodzi zima, czas naszych mistrzostw świata lub Europy, ludzie oglądają nie tylko Małysza. Piłkę ręczną też, nasze mecze z mistrzostw świata w ubiegłym roku zajęły dwa pierwsze miejsce w rankingach oglądalności TVP i nikt nie wyciąga z tego wniosków.
Nie przesadza pan?
Nikt mi nie wmówi, że w Polsce jest szkolenie młodzieży, które...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta