Warto ufać widzom
Z Bronisławem Wrocławskim rozmawia Jacek Cieślak
RZ: W znakomitym „Rewersie” gra pan redaktora naczelnego wydawnictwa, którego aresztuje UB. Rzecz dzieje się w czasach stalinowskich, kiedy pan się urodził. Jakie są doświadczenia rodzinne z tamtych lat?
Ojciec był przed wojną elektrykiem. Montował pierwsze aparaty rentgenowskie w Łodzi. Przed wrześniem został powołany do wojska, do Dęblina. Potem już tylko uciekali. Najpierw na Węgry, gdzie jego oddział został internowany. Wymykali się z obozu w małych grupkach, a Węgrzy przymykali na to oko. Później przez Rumunię trafił do Splitu w Jugosławii. A stamtąd na węglowych statkach do Maroka, które było pod francuskim protektoratem. Wspominał wspaniałe przyjęcie – stoły pełne jedzenia i owoców. Ale celem była Szkocja. Służył tam w 302. Dywizjonie Bombowców. Zachowały się jeszcze legitymacja i odznaki. Był w obsłudze naziemnej, ale kilka razy brał udział w lotach bojowych na pokładzie lancastera. Opowiadał tragiczne historie o powrotach podziurawionych samolotów. Ledwo dolatywały do lotniska. W 1947 roku wrócił do Polski i nie mógł znaleźć pracy. Szykan nie było, ale czuł się marginalizowany. Większe problemy miał mój teść, major armii Andersa. Już nie wrócił na profesorską katedrę, a w 1950 roku nagle zniknął na parę miesięcy. Siedział w więzieniu. Później udzielał, po cichu, korepetycji z angielskiego.
Jaka atmosfera panowała w...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta