Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z naszych serwisów.
Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

Szukaj w:
[x]
Prawo
[x]
Ekonomia i biznes
[x]
Informacje i opinie
ZAAWANSOWANE

Recepty od spin doktorów

29 stycznia 2010 | Magazyn tv | Małgorzata Piwowar
źródło: TVN Style
źródło: AP
autor zdjęcia: Michał Sadowski
źródło: Fotorzepa
źródło: AP
źródło: AP
źródło: AP
źródło: AP

Zwycięstwa w wyborach nie zależą od wagi argumentów, ale sposobu sprzedania swojego wizerunku – taki wniosek płynie z wypowiedzi fachowców od politycznego marketingu

Autorzy „Czarodziejów wielkiej polityki” pokazują, że przełom dokonał się za sprawą telewizji. Jako pierwsi przekonali się o tym Amerykanie, którzy w 1960 roku śledzili w szklanym okienku dwie debaty kandydatów do urzędu prezydenckiego. Ówczesny wiceprezydent Richard Nixon przegrał wówczas z senatorem Johnem Kennedym. Ten drugi wyglądał o wiele lepiej od swego rywala – opalony, wypoczęty, uśmiechnięty i starannie ubrany. To okazało się być bardziej przekonujące dla wyborców niż poglądy. Pięć lat później z amerykańskich doświadczeń skorzystał Michel Bongrand, pionier europejskiego marketingu politycznego. Kiedy w 1965 roku Francuzi po raz pierwszy wybierali swojego prezydenta w wyborach powszechnych, chciał pomóc de Gaulle’owi, ale sztab generała stwierdził, że nie potrzebuje on doradcy. Bongrand zaczął więc pracować dla Lecanueta, młodego kandydata centroprawicy, którego wykreował na podobieństwo Kennedy’ego.

– Musiałem przekonać ludzi, żeby go słuchali – wyjaśnia w filmie Bongrand. – Dałem reklamy na billboardy i do prasy. Organizowałem lokalne konferencje prasowe zamiast napuszonych spotkań w Paryżu. Lecanuet wyruszył w trasę jak amerykański kandydat. Urządzaliśmy wielkie wiece, robiliśmy je na zewnątrz, żeby przechodnie słyszeli. Zdobył cztery miliony głosów. To był wielki sukces.

I rzeczywiście, trzecie miejsce nieznanego polityka dało do myślenia...

Dostęp do treści Archiwum.rp.pl jest płatny.

Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.

Ponad milion tekstów w jednym miejscu.

Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"

Zamów
Unikalna oferta
Brak okładki

Wydanie: 8535

Spis treści

Po godzinach

Alternatywnie i z wołaczem
Bałwan też człowiek
Bolesne wspomnienia
Dla fanów mocnych wrażeń
Dozwolone do 18... miesięcy
Dziewczynom jazz, chłopcom street
Dziwaczny przypadek muzycznego hołdu
Ferie dla aktywnych
Hej, miecze w dłoń...
Krótkie spotkania
Księga ocalenia **
Lourdes ****
Miłość w świecie cieni
Miłość puka do drzwi
Moja krew *
Montownia: śmieszy, tumani, przestrasza
Na polnych dróżkach
Namaluj portret słonia, pogadaj z papugą
Nauka na festiwalu
Nie przeocz
Nie tylko w Brideshead
Niemiecki metal
Nieznani, ale bardzo ambitni
Noski-noski Eskimoski
Nowy muzyczny przystanek, czyli co robi Fryderyk Chopin na Bielanach
Oko w oko i patyk w patyk
Opowieści lasku wiedeńskiego
Oswoić morskie potwory
Planeta 51 ***
Podpisz się hieroglifami
Poezja i elektroniczna
Pora roku, którą każdy może polubić
Premiery
Punk rock bardzo dojrzały
Romans bez miłości
Tajemnica białych rękawiczek
Tajemnice warszawskiej fabryki snów
Tango, swing i nie tylko
Taniec z performerami
The Limits of Control **
To nie ja jestem Zytą!
Tropiciele wczorajszego dnia
Trzy płyty w jednym
Urodzinowy tydzień z najlepszymi pianistami
W czwartek na obiad
W królestwie niedzisiejszego bitu
Waruj, wytrop, przynieś
Wieczór w hiszpańskim rytmie
Wielka rola Lipińskiej na małym ekranie
Wielkoformatowe potyczki autora „Parnassusa”
Wspomnienia ocalonych
Z różdżką na zimne dni
Zabawa wciąż trwa
Zagrają – klasyka
Zagrają – pop, rock
Zamiast lekcji w-f
Zamknięta w małżeńskiej pułapce
Zapomniane lwowskie historie
Zgubne skutki pożądania
Ślizgawka jakich mało
„Podwodne” podchody
Zamów abonament