Zawiedziona miłość polskich elit
Platforma wybaczała Juszczence wszystko, bo widziała w nim polityka prounijnego, PiS – bo wszystko przesłaniał fakt, iż osobistą nienawiść do prezydenta Ukrainy zadeklarował Władimir Putin – pisze publicysta „Rzeczpospolitej”
Ukraińscy wyborcy udzielili swemu prezydentowi Wiktorowi Juszczence bardzo bolesnej lekcji – z zaledwie kilkuprocentowym wynikiem zajął on dopiero piąte miejsce w stawce kandydatów. Ale chyba jeszcze boleśniejszej lekcji udzielili w ten sposób Ukraińcy nam. Bo Wiktor Juszczenko do samego końca, mimo wszystkich apeli o opamiętanie, pozostawał dla naszych polityków jedynym partnerem branym pod uwagę w kontaktach z Ukrainą.
Chłodny Zachód
Mówiąc szczerze, polskie elity polityczne i opiniotwórcze od dawna w swym ślepym uwielbieniu dla bohatera pomarańczowej rewolucji pozostawały osamotnione. Zachód spisał go na straty już kilka lat temu, choć bez spektakularnego zerwania. Po prostu chłodna obserwacja poczynań Juszczenki jako prezydenta doprowadziła tamtejszych analityków – a za ich poradą polityków – do przekonania, iż Juszczenko, mimo otaczającej go legendy, albo nie chce zmieniać postsowieckiego systemu oligarchicznego, albo tego nie potrafi.
W zachodnich publikacjach coraz wyraźniej podkreślano jego niezdolność do uprawiania skutecznej polityki, irracjonalność paraliżującego kraj konfliktu z Julią Tymoszenko, pozorność zmian ustrojowych i gospodarczych, unikanie reform, a także – last but not least – coraz wyraźniejsze ciągoty ku neofaszystowskim radykałom, odwołującym się wprost do tradycji zbrodniczego nacjonalizmu ukraińskiego Dymytro...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta